poniedziałek, 11 listopada 2013

Coś innego :3

Hejka ;3 Jeżeli śledzicie mojego bloga non-stop mam dla was nowinkę : założyłam na Facebook'u stronę mojego bloga ! ;)  https://www.facebook.com/itouczyciekiedyjedenblandmozezniczczycwszystko?fref=ts  Proszę Was , polecajcie , dawajcie like i róbcie wszystko co w waszych rękach aby było chociaż 10 like , za każde 10 like będzie jakaś ciekawostka , konkurs :) ( co będziecie chcieli ;3) LICZĘ NA WAS ! <3

sobota, 9 listopada 2013

Rozdział II - Okiełznanie .

Kiedy zjadłam obiad , poszłam do pokoju. Czekał tam na mnie mój strój : Białe bryczesy , czarne oficerki , czarna kamizelka , czarny toczek z białym nadrukiem . Poszłam do siodlarni i wzięłam siodło , które było chyba najcięższe , uzdę , owijki po Tango , palcat i jej nowe nauszniki . Kiedy weszłam z całym sprzętem do stajni tajemnicza  klacz powitała mnie pokładając uszy na swoim łbie i energicznie machając ogonem.
-No co taka zła? Wybierzemy się tylko w teren - powiedziałam łagodnie przyczepiając lonże do jej kantaru. Kiedy wyprowadziłam ją przed stajnię , poszłam po szczotki . Jednak gdy zaczęłam ją czyścić jej sierść zaczęła lśnić , ale przecież po obiedzie zrobiło się pochmurno ! Z tym koniem było coś nie w porządku ... ( o ile można nazwać go koniem ) Gdy zaczęłam ją siodłać zaczęła się wiercić  , myślałam że nigdy nie była siodłana . No w końcu wygląda na dwa  trzy lata a ma osiem . Największy problem  to uzda z ogłowiem , kiedy chciałam założyć jej wędzidło chciała mnie ugryźć !
- O nie mała , tak to my się bawić nie będziemy !- skarciłam ją a ona przestała wariować - Widzę , że do ciebie trzeba ostro . No cóż zobaczymy jaka będziesz w jeździe.
Gdy na nią wsiadłam myślałam że zaraz spadnę z wrażenia, z jej grzbietu widać było wszystko !
- No to co powiesz na przejażdżkę w stronę strumyku położonego w lesie?- mówiąc to pogładziłam ją po szyi , a ona odpowiedziała mi cichym rżeniem . Kiedy dałam jej lekką łydkę d razu ruszyła stępem! Szła z gracją , a łeb miała uniesiony jakby miała założone niewidzialnie wypinacze . Gdy znalazłam się na dróżce prowadzącej w stronę strumyka klacz zaczęła galopować. Takiego galopu nigdy nie doświadczyłam ! Myślałam , że dosłownie lecę w powietrzu . Na nic nie były moje hamowania jej . Nic nie pomagało ! Ani ,, prr! " Ani ciągnięcie wodzy , NIC! Ale ona jest uparta. Po 2 godz . zwiedzania okolicy wróciłam cała w błocie , bez konia , który był teraz na pastwisku z innymi końmi .Na mój widok wybiegła mama razem z tatą i naszym psem - Lirią .
-Matko Kornelia , jak ty wyglądasz ! - krzyknęła moja mama widząc moje bryczesy , które były jeszcze kilka godzin temu śnieżno białe i na moja twarz również umazaną błotem.
-Spadłam z konia , i widzę , że ona się świetnie bawi .. -odparłam zła na klacz
-Oj nic się nie stało , mama wypierze . Wierzchowiec jest już na pastwisku , a ty nadaj jej jakieś imię . Bo cały czas mówimy : koń , wierzchowiec , rumak . A przecież ona zasługuje na imię . -powiedział mój tata spoglądając na pustą stajnię .
-Rozsiodłałeś ją już? - zapytałam ściągając toczek -
-Od razu jak przygalopowała , coś ty jej zrobiła?
-Nic! Tylko gdy byliśmy nad strumykiem wsiadłam na nią i przez przypadek uderzyłam ją lekko palcatem . To nie było zamierzone , a w tedy ona zaczęła brykać i strzelać z zada , aż w końcu wylądowałam w błocie.
-Skąd ty ją kupiłeś ?- mama spojrzała na ojca z dziwnym wyrazem twarzy-
-Od właściciela , który trenuje konie do wyścigów , ale nikt nie zna jej pochodzenia , nawet sprawdzano jej gen z genami innych żyjących koni . I nic! -odparł mój tata.
-Dobra nie ważne , idę się przebrać i umyć . Pójdę zaraz do niej . -wściekła ruszyłam do pokoju. Kiedy się umyłam i założyłam jeansy , koszulkę z motywem konia i moje ulubione trampki , które sięgały kolan wyszłam z domu . Rozpuszczone włosy lekko powiewały na wietrze . Konie były już w boksach , razem z nią. Jak tylko weszłam do jej boksu odwróciła się do mnie zadem , oj nie chciałam zaraz mieć śladu podkowy na twarzy , ale odezwałam się szeptem .
-Ej spokojnie , przyszłam nadać ci imię . Może nie będziesz mnie lubiła ale to ja teraz jestem twoją właścicielką czy ci się to podoba czy nie ! Ale chciałam cię  najpierw przeprosić za ten palcat - z kieszeni wyciągnęłam marchewki , które ukradłam z kuchni . Klacz odwróciła się do mnie łbem , a potem jej ciało powędrowało za jej łbem i teraz stała do mnie przodem , a jej grzywa opadała z lekkością na jej szyję . Zjadła marchewkę i położyła się . Podeszłam do niej .
-Mogę się obok ciebie położyć? - zapytałam z uśmiechem , ona jednak zarżała cicho i kiwnęła głową na ,, tak" . Kiedy położyłam się koło niej , ogarnęło mnie zdumienie , jej ciało było takie ciepłe. Jak kołdra ! Ona natomiast położyła swój łeb na moich kolanach i cicho parsknęła. Pogłaskałam ją po łbie i szepnęłam jej do ucha:
-Dam ci na imię Demonizes .
Gdy usłyszała te imię zamknęła oczy i zasnęła , a jej usta wyglądały jakby się uśmiechały . Kiedy księżyc był już wysoko na niebie poczułam jak powieki stają się coraz cięższe i cięższe , aż zasnęłam.

Rozdział I - Tajemniczy Wierzchowiec.

Rano obudził mnie warkot silnika i rżenie koni . Spojrzałam na zegarek , wskazywał 7:30 . Ech , pomyślałam , nawet w sobotę nie można się wsypać . Położyłam się ponownie , ale już nie mogłam zasnąć . Wstałam , ubrałam się w luźne dresy , na cienką bluzeczkę ubrałam bluzę i założyłam stare adidasy . Długie brązowe włosy upięłam w luźny kok . Gdy poszłam do kuchni , moja mama krzątała się jak zwykle szykując pyszne śniadanie. Dojrzałam tam : bagietki , kakao , masło orzechowe.
-Hej , kolejni turyści do nas zawitali ? -zapytałam jeszcze zaspanym głosem .
-O wstałaś już Kornelio ? O tej porze?
- Mamo , obudził mnie warkot silnika i rżenie koni . Ktoś znów do nas przyjechał ? - powtórzyłam pytanie , chcąc uzyskać jak najszybciej odpowiedź .
-Nie , nie - odparła z uśmiechem - Dziś przyjeżdża nowy koń. Specjalnie dla ciebie , chcieliśmy z tatą żeby to była dla ciebie niespodzianka , ale jeżeli już usłyszałaś to nie będę cię okłamywać . - na jej twarzy  pojawił się uśmiech , a ja rzuciłam się jej na szyję szczęśliwa jak nigdy .
-Ale dla czego nie mówiliście mi tego wcześniej ?
-To miała być niespodzianka , mówiłam ci to już . A teraz leć do taty  i idź szykować boks.
Jak powiedziała tak zrobiłam , wybiegłam jak głupia z domu i biegiem kierowałam się w stronę przyczepy skąd dobiegało wściekłe rżenie wierzchowca. Bez wątpienia był to ogier. Nie przejęłam się tym . Byłam pewna , że kupili mi ogiera , żeby zastąpił mi mojego poprzedniego konia - Tango . Zmarł ze starości  , ale był przepięknym siwym Anglo-Arabem . Gdy dotarłam do przyczepy tata odwrócił się do mnie z uśmiechem.
-Co mama już ci powiedziała ? - zapytał z rozbawieniem.
-No owszem , i tak bym prędzej czy później się dowiedziała - uśmiechnęłam się.
-Musisz poczekać chwilę , niech się ona uspokoi .
-Ona? Myślałam , że to ogier.-zdziwiłam się i trochę się zasmuciłam , ale moja twarz tego nie zdradzała. Taką miałam nadzieję. "
-Tak teraz kupiliśmy ci klacz , niezwykłą klacz. Ma naprawdę niespotykaną  maść.
-A jakiej jest rasy ?
- Jest to mieszanka Angielskiej rasy i Arabskiej .
-Kiedy ją zobaczę? - zaczynałam być podekscytowana , jaką ona może mieć maść ?
-Za niedługo , idź naszykuj boks , będzie na miejscu Tanga .
-Dobrze - poszłam po widły i snopki siana. Kiedy jednak dotarłam do boksu moje oczy wypełniły łzy . Boks Tanga był położony najbliżej pastwiska. Zawsze wybiegał na nie jak szalony , potem brykał , rżał i tarzał się . Teraz jego miejsce zajmie nieznana mi klacz. Gdy tak myślałam  przyjechał kolejne auto z dwoma mężczyznami . Jeden wyglądał na pięćdziesiąt lat , a drugi tak na dwadzieścia. Wyczyściłam stajnie , zamontowałam lizawkę , nasypałam owsa do żłoba i nalałam wody do poidła. Boks wyglądał teraz inaczej . Przypominał inny boks , konie , które zawsze były zajęte jedzeniem siana teraz wystawiły łby jakby czekały na coś . No nie myliły się , zaraz powitają nową koleżankę. Gdy odłożyła widły poszłam do siodlarni , zobaczyłam tam nowe siodło , środki pielęgnacyjne , uzdę , czaprak , derkę , nauszniki , bandaże , palcat , bat do lonżowania i samą lonże. Domyśliłam się , że to na pewno zestaw dla nowego konia . Usłyszałam wołanie taty i poszłam do auta , które przywiozło tajemniczego rumaka. Kiedy ujrzałam klacz prawie zdjęło mnie z nóg. Piękna kara maść z białą grzywą i ogonem , które były przeplatane czarnymi pasemkami , sam koń miał czarne oczy a na zadzie widniał wyraźny znak gwiazdy . Gdy pogłaskałam ją po łbie , zarżała cicho .
-Jest niezwykła - powiedziałam szeptem .
-A nie mówiłem , cieszę się , że ci się podoba . - podał mi linkę , która była doczepiona do kantara. -Zaprowadź ją do boksu .
Gdy wzięłam do ręki sznurek , klacz stanęła dęba . Wyglądała jak koń zesłany z nieba. Po raz pierwszy widziała taką maść! Kiedy zaprowadziłam ją do boksu , położyła się i zaczęła skubać siano . Spojrzałam na tabliczkę na , której pisało : TANGO , zerwałam kartkę i poszłam do domu szykować swój dawno nieużywany strój . Czas zacząć sprawdzać jej umiejętności w terenie.